wtorek, 18 lutego 2014

Na wolnych obrotach

Pomimo słońca wkradającego się już od rana do pokoju i pomimo Teusza ciągnącego mnie za włosy od 7, dopiero o 10.30 byłam gotowa przywitać ten dzień. I to nie z jakimś szczególnym entuzjazmem, o nie! Raczej z konieczności bycia choć minimalnie przyzwoitą matką, która do południa potrafi się ogarnąć ( w co wlicza się poranna toaleta, zamiana pidżamy na dres oraz skonsumowanie śniadania).

Żeby nie było niejasności- dziecko również nakarmiłam, choć tę umiejętność potrafię wykonać na wpół śpiąca.

Dziś odkryłam, że Młodemu idzie kolejny ząb ( szósty!). Mój poziom wyrozumiałości dla jego marudzenia znacznie wzrósł. Bo przecież nie dość, że biedak cierpi to jeszcze tego by brakowało, żeby matka bez cierpliwości mu się trafiła. Na szczęście usposobienie ma raczej po tatusiu i dość łatwo wprowadzić go w dobry nastrój.

Z powodu mojego wypadającego dysku już trzeci tydzień nie wychodzimy na spacery…Koszmar!No chyba, że ktoś mnie poratuje i zniesie mi Młodego z drugiego piętra do wózka a potem te przesłodkie 13 kg wniesie z powrotem na górę. Zdarza się, że T. tak organizuje sobie dzień w pracy, by przyjechać do domu wcześniej i Teusza mi znieść i wnieść. No ale dziś się tak nie ułożyło. A szkoda ogromna, bo słońce za oknem krzyczało: ” No chodź, dam ci się chwilę nacieszyć swoim ciepłem. No chodź!”. Wrrrrr….

I powietrze pachniało tak…wiosennie?!Wiem, bo jednak dane mi było się o tym przekonać. Gdy T. wrócił z pracy pojechaliśmy do Urzędu Gminy wyrobić Teuszowi dowód, bez którego nikt nas nie wpuści z dzieckiem na pokład samolotu. A wtedy nici z naszej barcelońskiej przygody. Ale o tym innym razem.

Wracając do tematu dowodu- nie wiem czemu, myślałam, że wniosek o dowód dla niemowlaka różni się od normalnego wniosku. A skąd! Wzrost, kolor oczu no i miejsce na podpis oczywiście! Te ostatnie dość rozsądnie jest po prostu pomijane;)

Co ciekawe- przy składaniu wniosku obecna musi być i mama i tata. I oczywiście potrzebne są dwa zdjęcia. Robiliśmy w sobotę, Teo wyszedł na nich bosko, choć jak zwykle pewnie przemawia przez mnie brak obiektywizmu. Tylko jak tu mówić o obiektywizmie, gdy jest się matką?!

Jutro mam ambity plan mieć więcej energii i szybciej się rozkręcić. I oby świeciło słońce! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz