piątek, 28 marca 2014

Przed- wyjazdowy szał

W środę wylatujemy na 8 dni do Barcelony...Także wielkie przygotowania czas zacząć...
Pralka chodzi jak szalona i modlę się tylko, aby nie przyszło jej do głowy się buntować.
W garderobie leży stos moich ciuchów i każdy nalega, by go zabrać...a ja kocham moje ciuchy i nie umiem im odmówić...niestety ogranicza mnie pojemność torby- także sorki ciuszki- selekcja jest nieunikniona:(

Dziś uszczęśliwiliśmy nasze stopy- Teo, T. i ja zaopatrzyliśmy się w piękne i mam nadzieję wygodne butki;) Szczególny problem miałam z butami dla Teusza- ale przemiła pani w Smyku pomogła mi w wyborze i zdecydowałam się na Fisher Price'a. Nie mogłam się napatrzeć na mojego malutkiego synka w BUTACH- wygląda na takiego "dorosłego". 10 miesięcy to już nie przelewki!

Ze Smyka wyszłam też z nową książeczką i zabawką- co by w samolocie mieć dla Młodego niespodziankę, która zajmie go choć na chwilę. W ogóle zaczęłam się nieco stresować lotem, nie jestem fanką wysokości, liczę jednak, że Teusz nie odziedziczył po mnie niechęci do szybowania w przestworzach.

T. zaopatrzył nas w mapę Barcelony i przewodnik. Jutro usiądziemy i wspólnie obmyślimy dokładny plan co, kiedy i jak zwiedzamy. Oczywiście będzie to bardzo elastyczny plan, który będziemy dostosowywać do swoich potrzeb.

********

Właśnie wróciłam ze sklepu, zdążyłam jeszcze zakupić cudny napój procentowy dla męża mego i dla siebie również cudny, lecz bez procentów ;) T. rozwiesił pranie, więc bez wyrzutów sumienia zasiedliśmy przed tv- załapiemy się jeszcze na końcówkę kabaretów...Chwila relaksu przed urlopem się przyda,nieprawdaż ?:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz